poniedziałek, 4 września 2017

Powtórka z rozrywki, czyli Chorwacja drugi rok z rzędu

Cześć!

W tym roku, tak samo jak w poprzednim skusiliśmy się na wyjazd do Chorwacji. Jednak tym razem odpuściliśmy sobie południową część tego kraju głównie ze względu na odległość. Wybór padł na (jak się później okazało) jedno z zimniejszych miast Chorwacji - Senj leżący 65km na południe od Rijeki, dokładnie na 45 równoleżniku (dokładnie tak samo jak Nowy Jork! :D )




Miasteczko samo w sobie jest bardzo przyjemne, jednak jego zabytkowa część nie jest tak znakomicie odrestaurowana jak np. Split. Co nie zmienia faktu, że można się spokojnie przespacerować w cieniu wąskich uliczek. Można było spotkać takie widoki: :)


Widok od strony portu


Jednym z ciekawszych miejsc jest wzniesiona XVI w. Twierdza Nehaj, która miała chronić Senj przed najazdami turków. Obecnie mieści się w niej muzeum, a w sezonie letnim organizowane są tam różne wydarzenia kulturalne.

Twierdza Nehaj

Senj jest również świetną bazą wypadkową na Jeziora Plitwickie (o których już pisałam tu: KLIK ). Jest to raptem 63 km czyli idealna odległość na jednodniową wycieczkę.

Jeżeli chodzi o plażowanie to Senj ma dwie plaże żwirowe ogólnie dostępne, jest tam dosyć tłoczno. Jednak wynika to z faktu iż resztę wybrzeża stanowi wysoki, urwisty klif. Jednak my nie mieliśmy nigdy problemu z miejscem na plaży. Byliśmy tam zazwyczaj koło godziny 10:30, kiedy plażowicze dopiero zaczynali się schodzić. Prawdziwe tłumy zaczynały się koło godziny 12. Jednak w porównaniu z zeszłorocznym wyjazdem plaża wypada dość kiepsko. Głównie z powodu braku małych, kameralnych zatoczek.




Pewnie się dziwicie co to za kolor wody, przecież to Chorwacja, powinna być przejrzysta i lazurowa. I była :D (Dla wyjaśnienia: byliśmy tam od wtorku do niedzieli. ) W nocy z soboty na niedzielę Senj dopadła burza, wiało i lało całą noc, a w niedzielę nie było mowy o plażowaniu, bo było mniej więcej koło 22 stopni. Wszystko za sprawą wijącego tam wiatru zwanego bora (wiało tak, że jak poszliśmy na spacer na plażę, to plątało nam nogi :D ). Ja wiem, że nad polskim morzem każdy by zatargał swój parawan i cieszył się, że w końcu jest cieplej i można się opalać, ale my stwierdziliśmy, że to idealny dzień aby zwiedzić Rijekę, ale o tym w kolejnym wpisie.

Jeżeli chcecie poplażować w bardziej kameralnym miejscu to polecam Lukovo (22 km od Senj). Miasteczko, a właściwie to bardziej wioska schowana jest między górami. Zjeżdża się do niej z głównej drogi mało przyjemną trasą o sporym nachyleniu. Sama miejscowość jest niewielka, lecz wręcz urocza. Trochę prywatnych kwater, kościół nad brzegiem morza, jedna restauracja i chyba żadnego sklepu (przynajmniej ja nie zauważyłam). A widoki prezentują się tak:



I kilka wioczków z drogi do Lukovo :)



To tak mniej więcej wyglądał nasz wyjazd. Senj, wypad do Lukovo, wycieczka do Rijeki, o czym opowiem później i w drodze powrotnej jeszcze jedno miejsce. Ktoś ma pomysł jakie?

Następne wpisy będą w przyszłym tygodniu, bo w ten weekend jedziemy w Bieszczady. Jakieś ciekawe sprawdzone przez Was szklaki, rady, propozycje?

Pozdrawiam cieplutko, bo chwilowo nas ciepełko opuściło. ;)

(nie)obiektywna 

5 komentarzy:

  1. Chorwacja jest przepiękna i właśnie dlatego zdecydowaliśmy się w tym roku tam wrócić. Jednak mimo uroków północy to do mnie nadal bardziej przemawia południowa część, ale jestem zdania, że aby sobie wyrobić opinię trzeba to osobiście zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę południe, u mnie na pierwszym miejscu jest Bol, choć na północy byliśmy krótko :)

      Usuń
  2. Ale przepiękne kadry! <3 Zazdroszczę tych podróży!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😊 jednak na Chorwacji złapanie ładnego kadru nie jest trudne ☺ A co do podróży to potrzeba tylko odrobinę chęci. Nie trzeba jechać daleko żeby znaleźć ładne miejsca 😉

      Usuń