czwartek, 6 października 2016

Siema w Makarskiej :D

Cześć!
Dawno mnie tu nie było, nawet bardzo dawno, ale postaram się teraz już pisać w miarę regularnie i nieco częściej. :)

Dzisiaj powiem Wam troszkę o Makarskiej. Dużo było o tej Chorwacji, ale to już prawie ostatni wpis na ten temat i do tego krótki. Czas się szykować na kolejny wyjazd :D

Makarska to największe miasto na Riwierze Makarskiej. Z naszej Lokvy mieliśmy niecałe 40km dlatego zdecydowaliśmy poświęcić jedno popołudnie aby się tam wybrać. Widoki jakie zobaczyliśmy po drodze już pokazywałam w pierwszym wpisie i przyznam, że piękniejszych przez cały pobyt nie znalazłam. Poza tym samo miasteczko bardzo podobne do Omisia. Mimo, że największe i zaliczane do tamtejszych kurortów to w bocznych uliczkach można znaleźć odrobinę spokoju. Widoki nieco inne, bo praktycznie każda uliczka kończy się widokiem na góry, miasteczko jest do niech dosłownie przyklejone. Ale trzeba przyznać, że ma to swój urok.






Fajnym miejscem jest również targ obok katedry św. Marka przy placu Kaćić, na którym można znaleźć dosłownie wszystko. Od owoców przez miody, oliwę aż po różnego rodzaju alkohole mniej lub bardziej procentowe, w tym rakiję, której oficjalnie tam sprzedawać nie można :D Można tam zrobić zakupy jeżeli ktoś jest fanem przywożenia jedzenia zamiast pamiątek (tak jak ja).

Znajdziecie tam również spory port jachtowy który bardzo ciekawie wygląda tuż przed zachodem słońca.


Klasztor franciszkański z kolekcją muszli (nie weszliśmy tam, bo kolekcja jest otwarta 2h przed południem i 2h po południu)


Co było jednak największym zaskoczeniem? To, że kelnerzy mówili tam po polsku! :D A pan podbił nasze serca gdy z pełną powagi miną przywitał nas słowem "siema!" :D Był bezbłędny i nie mogliśmy już nie usiąść w tej knajpce (jedzenie nie powalało, ale pan był bardzo skuteczny).

To tyle na dzisiaj, mam nadzieje, że ktoś to czyta :D

PS. od niedawna jestem również na facebooku pod nazwą Nieobiektywna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz