To w drogę! :) |
Zatem przechodząc do sedna teraz kilka faktów w liczbach jak na przyszłego (a nawet nastąpi to już niedługo) inżyniera przystało:
- udało nam się w tym roku zaliczyć 6 wyjazdów w tym jeden zagraniczny obejmujący dwa państwa (kto obserwuje bloga i facebooka ten wie - Chorwacja i Węgry),
- pokonaliśmy ponad 3700 km,
- w samochodzie spędziliśmy ponad 48h (dwie doby!)
A teraz to co lubię najbardziej, czyli podsumowanie roku na zdjęciach kilku :)
maj - Kazimierz Dolny |
![]() |
czerwiec - Kielce i Święty Krzyż |
sierpień - Chorwacja, Senj |
sierpień - Budapeszt |
wrzesień - Bieszczady (zdobyta Połonina Caryńska oraz Mała i Duża Rawka) |
Na koniec chciałam dodać, że klarują się już plany wyjazdowe na 2018 rok i są w nich między innymi Tatry (tym razem dla odmiany nie Bieszczady, ale kto wie co będzie jesienią :D ), może uda nam się odwiedzić sąsiadów zza wschodniej granicy, a z dalszych wyjazdów to poluję na okazję na słoneczny zachód ale zastanawiamy się również nad północą (taki wypad za Bałtyk). Nic więcej nie zdradzę, bo nie chcę zapeszać.
A Wy jak tam stoicie z planami? Już głowy pełne pomysłów, czy stawiacie na całkowicie spontaniczne decyzje? :)
Spełniajcie swoje marzenia, bo samo się nic nie robi, szczęściu trzeba pomóc!
Trzymajcie się ciepło w nowym roku!
(nie)obiektywna
I tak dużo zwiedziliście :) Mi się marzy w tym roku jakieś ciepłe morze, bo już dawno nie byłam, ale póki co w planach są narty w lutym :) No i powodzenia na inżynierce ! :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! :) Ja na nartach nie lubię jeździć (ogólnie nie lubię zimna) wiec zimowe wyjazdy mam z głowy, ale ciepłym morzem nigdy nie pogardzę :D
UsuńPaweł ubolewa... ale mały wypadzik na jakiś stok pod Lublin miał być z tego co pamiętam :)
UsuńMuszę przyznać, że całkiem fajnie wyszedł Ci ten wpis :)! To inżynierskie podsumowanie to mój faworyt. Co do planów to niby jakieś są (zresztą o nich już wiesz), ale zazwyczaj wychodzi jakiś spontan jak to w życiu bywa.
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :D Spontany wcale nie są takie najgorsze :)
UsuńUdany rok i super miejsca. W Bieszczady zawsze będziemy chętnie wracać, a Budapeszt wspominamy z nieskrywanym sentymentem - startowaliśmy stamtąd w rajdzie samochodowym, który z Europy przemierzał Afrykę <3. Na zwiedzanie mieliśmy niestety tylko 2 dni ;).
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć takie słowa, ale w porównaniu z Waszymi podróżami to wypadamy dosyć blado. :) Ja również uwielbiam Bieszczady, a na Budapeszt i tak mieliście sporo czasu, my byliśmy tam tylko jeden dzień, ale to wystarczyło żeby poczuć klimat i się zakochać :)
Usuń