czwartek, 12 października 2017

Budapeszt w jeden dzień cz. 1 - Peszt

Cześć!

Jak zwykle długo się zbierałam do tego wpisu, ale w końcu powstał. Kończymy powoli sierpniowy wyjazd i docieramy do Budapesztu. Jak już wcześniej pisałam postanowiliśmy w tym roku drogę powrotną podzielić na dwa etapy z noclegiem w Budapeszcie. Wyjeżdżając z Senj (dla niewtajemniczonych KLIK) w okolicy godziny 9 do celu dotarliśmy przed 15. Zameldowaliśmy się w naszym apartamencie i ruszyliśmy w miasto...




Jednak nie zaczęliśmy od zwiedzania tylko od poszukiwań miejsca gdzie można zjeść obiad :D Trwało to niestety dosyć długo i przeszliśmy spory kawałek jednak trafiliśmy w dziesiątkę i najedzeni, a nawet obżarci zaczęliśmy zwiedzanie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że musimy przymusowo odwiedzić bank, ale o tym na końcu :)

Pierwszym punktem naszej wycieczki była Bazylika św. Stefana, czyli największej świątyni w Budapeszcie. Wejście do niej jest płatne 200 ft (czyli 2,80zł) lub 1 euro od osoby. Kilka zdjęć, przerwa na kawę i idziemy dalej...

Bazylika św. Stefana
Dalej kierujemy się na Skwer Wolności  poświęcony powstańcom węgierskim, którzy właśnie tam stracili życie. Na placu znajduje się ciekawa fontanna w kształcie prostokąta, do której można wejść do środka, ponieważ podchodząc do niej tworzy się jakby wejście.

fontanna na Skwerze Wolności
Idąc dalej w stronę Parlamentu natrafiamy na obelisk poświęcony czerwonoarmistom. Pytacie czy tam wszystko jest poświęcone wojennej historii Budapesztu? Też się nad tym zastanawiałam i koniec końców powiem tak: WIĘKSZOŚĆ. Swoją drogą dość zastanawiające połączenie miejsc znajdujących się praktycznie obok siebie...


Następnie dochodzimy do Parlamentu, czyli chyba najbardziej rozpoznawalnego budynku w Budapeszcie. Powiem szczerze, że robi ogromne wrażenie. Planując trasę zwiedzania znaleźliśmy, że jego powierzchnia użytkowa to 17 000 metrów kwadratowych (przyznać się kto ma mniejszą działkę! :D ), a do jego budowy zużyto 40 milionów cegieł, 40 kg złota i pół miliona kamieni szlachetnych.  Wow!



Stojąc na placu przed Parlamentem zaciekawił mnie jeden budynek, jak dla mnie nie pasujący do reszty. Wydawał mi się bardziej rzymski niż węgierski. Jak później się dowiedziałam jest to gmach muzeum etnograficznego. Nie wiem jak samo muzeum, ale budowla dosyć interesująca zwłaszcza w zestawieniu z neogotyckim Parlamentem.

budynek muzeum etnograficznego

Zwiedzanie części peszteńskiej zakończyliśmy wieczornym spacerem po promenadzie Dunaju. Gdyby ktoś miał ochotę na nocny rejs to własnie z tego miejsca wypływają statki, jednak my nie mieliśmy takiej przyjemności w planach. Nad samym brzegiem Dunaju znajdują żeliwne buty. Czytaliśmy wcześniej, że jest to pomnik poświęcony ofiarom faszystów. Miejsce to nie jest przypadkowe gdyż właśnie tam zostali rozstrzelani ludzie, którym wcześniej kazano zdjąć buty. Ostatecznie doszliśmy do podwieszanego mostu i postanowiliśmy zakończyć zwiedzanie, a część Budy zostawić na przedpołudnie kolejnego dnia.

buty na brzegu Dunaju

Na koniec powiem Wam po co musieliśmy udać się do banku. Jadąc do Budapesztu wzięłam 2000ft. które miałam z tamtego roku (z McDonalda z trasy :D ). Płacąc nimi za obiad okazało się, że w tym roku Węgrzy wymienili ten nominał na nową wersją, a stara była ważna do lipca tego roku i aby nie stracić tych pieniędzy (niby niewiele bo ok. 28 zł, ale zawsze coś) musieliśmy udać się do banku i wymienić je na te nowe. Grunt to mieć farta w życiu :D

Przyznam szczerze, że wpis o Budapeszcie miał być jeden, ale po przygotowaniu zdjęć stwierdziłam, że na jednego posta to zdecydowanie za dużo. Zatem postanowiłam podzielić go na część Pesztu, którą zwiedziliśmy pierwszego dnia po południu i Budy, którą zaplanowaliśmy na drugi dzień przed południem, bo jak już wspomniałam na facebooku w Budapeszcie byliśmy niewiele ponad 24h. Zatem jak się domyślacie kolejny wpis będzie właśnie o Budzie z dodatkiem kilku praktycznych wskazówek dotyczących tego miasta ;)

Pozdrawiam cieplutko, bo złota piękna jesień to to nie jest. Trzymajcie się!

(nie)obiektywna


2 komentarze:

  1. Mój ukochany Budapeszt <3 Byłam już trzy razy, ale i tak jakbym miała kolejną okazję, to bym tam wróciła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam w tym roku po raz pierwszy, ale też się zakochałam i jestem pewna, że tam wrócę!

      Usuń