poniedziałek, 16 października 2017

Wrześniowe Bieszczady dzień 1 - Połonina Caryńska

Początkowo miałam w planach wpis kończący nasza wizytę w Budapeszcie, ale patrząc na prognozy pogody zdecydowałam się napisać o wypadzie w Bieszczady, ponieważ wydaje mi się, że w tym tygodniu może być ostatnia szansa na zobaczenie ich zanim opadną wszystkie liście.

My w tym roku w obawie przed brakiem wolnego czasu w październiku w góry wybraliśmy się na początku września. I jak się okazało teraz, czas by się znalazł, jednak nie żałuję takiej decyzji. Głównie dlatego, że Bieszczady jesienią miałam okazję zobaczyć w tamtym roku :) Ale do rzeczy...





Tradycyjnie w czwartek po południu zapakowaliśmy się w samochód i ruszyliśmy na południe. Na piątek planowaliśmy iść na Rawki. Jednak z powodu późnego wyjścia i braku miejsca na parkingu zdecydowaliśmy, że na rozgrzewkę atakujemy Połoninę Caryńską. Jak się później okazało był to dobry wybór :D

zaraz po wyjściu z lasu 

Ponieważ nie chcieliśmy wracać asfaltem, a trochę się martwiliśmy, że nie złapiemy żadnego busa zdecydowaliśmy się wejść i zejść tą samą trasą. Wyruszyliśmy z parkingu z Brzegów Górnych czerwonym szlakiem. Bilet wstępu tak jak na Połoninę Wetlińską (relacja z tamtego roku: KLIK) 3,50zł - ulgowy i 7zł - normalny. Jednak podejście już nieco trudniejsze. Zwłaszcza, że przed naszym przyjazdem praktycznie cały tydzień lało więc na szlaku było sporo błota. Według oznaczeń na połoninę powinniśmy dojść w 1,5h lecz nam to zajęło nieco dłużej, głównie ze względu na fakt, że nigdzie nam się nie spieszyło, ale też dlatego, że jak się idzie ze mną i aparatem to zawsze trzeba brać na ten czas poprawkę :) Jednak nie określiłabym tej trasy jako trudnej. Jak dla mnie (totalnego lenia jeżeli chodzi o jakiekolwiek sporty) była ona na spokojnie do pokonania bez chwil zwątpienia. A widoki zaczęły się już w chwili wyjścia z lasu.



widok na Połoninę Wetlińską

Pogoda trafiła się nam bajeczna, ponieważ praktycznie cały czas świeciło piękne słońce, dlatego postanowiliśmy przejść się w połoniną w kierunku Ustrzyk Górnych. Po mniej więcej 40min marszu do odwrotu zmusił nas silny i zimny wiatr wiejący na szczycie mimo słońca. Tutaj pragnę dodać, że wychodząc w góry, nawet niezbyt wysokie jak Bieszczady, niech Was nie zmyli pogoda na dole. Na szczycie może wiać niemiłosiernie, a wtedy każda warstwa ubrań i dobra kurtka jest na wagę złota :)

I jeszcze kilka widoczków z grzbietu połoniny:

widok na Połoninę Caryńską w stronę Ustrzyk Górnych
moje ulubione zdjęcie :)



Na koniec kilka informacji praktycznych:

  • na Połoninę Caryńską można dojść z trzech stron: z Brzegów Górnych czerwonym szlakiem, z Przełęczy Wyżniańskiej szlakiem zielonym oraz z Ustrzyk Górnych szlakiem czerwonym.
  • cała wyprawa zajmie ok 3-4h w zależności od tempa marszu.
  • jeżeli wybieracie się jesienią (nawet na początku września) niech Was nie zmyli pogoda na dole, na szczycie może porządnie wiać. Dlatego warto mieć coś ciepłego do ubrania.
  • dobre buty to podstawa, jesienią szlaki bywają bardzo błotniste.
  • nie wybierajcie się totalnie bez pieniędzy, wejście na szlak jest PŁATNE. 


W ostatecznej ocenie dla mnie ten szlak nie zaliczyłabym do bardzo łatwych. Tam umieściłabym Połoninę Wetlińską i wejście na Tarnicę z Wołosatego. Tutaj można się trochę zmęczyć, ale bez przesady :)


Jeżeli ktoś był, jest lub będzie w Bieszczadach to dajcie znać jak warunki.

Ściskam

(nie)obiektywna

2 komentarze:

  1. Te góry to mnie normalnie prześladują! Od września mam fazę "zabierzcie mnie w góry", a jakoś nie ma z kim jechać... Ostatnio do kogo nie zajrzę, włącznie z fejsbukową tablicą - wszędzie cudowne górskie widoki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah! No tak, ja też bym już się znowu gdzieś ruszyła, ale niestety teraz nie da rady na dłużej. :)

      Usuń